Poszukiwanie wewnętrznego Światła,  czyli jak odnaleźć Odwagę, by podążać własną Drogą odc.3

Poszukiwanie wewnętrznego Światła, czyli jak odnaleźć Odwagę, by podążać własną Drogą odc.3

„Przyzwyczajenie jest jakby uśpieniem albo przynajmniej osłabieniem zmysłu czasu i jeżeli lata młodości upływają wolno, a życie późniejsze coraz szybciej przebiega i pędzi, to z pewnością polega to również na przyzwyczajeniu. (…) odzwyczajanie się i przyzwyczajanie do czegoś nowego jest jedynym środkiem, który utrzymuje nasze życie, odświeża nasz zmysł czasu (…). To właśnie jest celem zmian miejsca i klimatu, podróży (…) Pierwsze dni na nowym miejscu pobytu mają rozmach młodości, to znaczy bieg szeroki i mocny (…).” {Thomas Mann z książki „Czarodziejska góra”}

„W bezkresie życia, w którym jestem, wszystko jest Doskonałe, Całkowite i Pełne. Widzę wszystkie moje wzorce oporu jako coś, co powinienem porzucić. Nie mają nade mną władzy. Tylko ja mam władzę w moim świecie. Pozwalam się nieść zmianom, które umożliwiają mi najlepsze życie, na jakie mnie stać. Akceptuję siebie i sposób, w jaki się zmieniam. Czynię to najlepiej, jak potrafię. Każdy dzień staje się łatwiejszy . Raduję się, że jestem obecny w rytmie i nurcie nieustannie zmieniającego się życia. Dzisiaj jest piękny dzień. Tak postanawiam. W moim świecie wszystko jest dobre. ” {Luise L. Hay}

Kim jestem i dokąd zmierzam? To pytanie kołatało w mojej głowie, z nim zasypiałam wieczorem i budziłam się rano. I zastanawiałam się jak rozwikłać tą niewątpliwie tajemniczą zagadkę? Nie ustawałam w poszukiwaniach i wtedy ktoś podesłał mi książki o Edgarze Cayce`m, którego nazywano śniącym prorokiem. Tak mnie zafascynowały, że przeczytałam je „jednym tchem”. Rozbudziły moją ciekawość i pojawiło się pytanie, czy to jest możliwe, aby człowiek mógł pomagać ludziom poprzez sny? Ze zdziwieniem stwierdziłam, że ja także dostawałam znaki podczas snu. Najpierw nie wiedziałam kompletnie co mi się śni i jak to zrozumieć, bo było tego za dużo i nic nie było jasne. Potem zaczynałam rozumieć wspomagając się sennikiem. Jednak przeczytałam gdzieś, że każdy ma swój własny język symboli. Zaczęłam się temu przyglądać i co najlepsze, zaczynałam w końcu odczytywać je. Sny to bardzo ciekawe zjawisko. Dostarczają bardzo wiele informacji z tego czy innego wymiaru. Wspaniale jest móc rozumieć sny, bo dają nam wskazówki jak postępować najlepiej dla na samych. Z początku tłumaczenie snów było zajęciem okropnym gdyż starałam się je zapamiętać, co było trudne. Kiedy już jakoś mi się udawało, to zapamiętywałam po kilka i wszystko mi się mieszało. Z czasem jednak ich badanie i analizowanie zaczęło przynosić bardzo ciekawe efekty. Analiza snów wniosła bardzo wiele odkrywczych rzeczy do mojego życia.

To w takim razie czym są nasze sny? – pytałam siebie. W efekcie moich poszukiwań doszłam do wniosku, że sny są bramą do innych wymiarów, a moja dusza podczas snu podróżuje do wielu miejsc, które nie są dostępne dla mnie w stanie na jawie. Sny to brama do innego wymiaru, gdzie nasza podświadomość dochodzi do głosu, gdzie nie istnieje ani czas ani żadne inne ograniczenia. Sny podpowiadają nam, jak należy postąpić, co jest dla nas najlepsze a także ostrzegają przed niebezpieczeństwem, zdradą, chorobą. Trzeba tylko uważnie obserwować i zapamiętywać. Od tego momentu pamiętałam większość snów, a niektóre tak mocno wryły się w moją pamięć, że przez kilka dni nie mogłam ochłonąć. Zaczęły też zdarzać się sny, które ja nazwałam odcinkowymi. Prze kilka nocy z rzędu śnił mi się ten sam sen, te same miejsca, istoty, kolory i każdego następnego wieczora sen zaczynał się w miejscu, w którym się skończył i akcja rozwijała się dalej. Zaczęłam je zapisywać, bo w głowie zaczęło mi od tego huczeć. Zaczęłam także zauważać, że moje sny zaczęły się sprawdzać. To dopiero było okrycie, a odkryłam to niby „przypadkiem”. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, ze przypadków nie ma a raczej są takie, które sami stwarzamy. Obserwowanie tego zjawiska jest super zabawą. Dzięki temu niejednokrotnie uniknęłam przykrości. Zaczęłam też zadawać pytania przed snem z intencją, że przyśni mi się odpowiedź i ja ją zapamiętam.

Kiedyś miałam się spotkać z pewnym ważnym dla mnie człowiekiem, którego nie widziałam bardzo długo. Czułam, że tego chcę, jednak wszyscy dookoła mi to odradzali. Umówiłam się z nim w publicznym miejscu, bo jednak jakiś lęk został we mnie zasiany. Wtedy jeszcze nie ufałam całkowicie swojej intuicji, ale ufałam już snom. W przeddzień spotkania kładąc się spać zadałam pytanie, czy dobre dla mnie jest, abym poszła na to spotkanie? Poprosiłam o jasny i zrozumiały sen i żebym go pamiętała. Oto co mi się przyśniło: jestem na prerii, czuję otwartość przestrzeni. Oddycham głęboko i chłonę powietrze, chłonę przestrzeń. Rozglądam się bacznie, bo mam wrażenie, że nie jestem sama, chociaż nic nie widzę. Nagle opada coś na kształt mgły i zobaczyłam, że przede mną rozciąga się pusta przestrzeń a w oddali słuchać coś jakby tupot. Ruszyłam przed siebie i nagle zostałam otoczona przez stado dzikich koni. Czułam ich wolność i radość z ich dzikiego galopu. Podziwiałam je przez chwilę, gdy nagle one się rozstąpiły i zobaczyłam wielki namiot w kształcie sześciokąta. Kiedy zbliżałam się powoli, by się mu przyjrzeć z namiotu wyszedł ów człowiek, z którym następnego dnia miałam się spotkać. Przyjaznym gestem zaprosił mnie do środka, a ja zaczęłam nerwowo rozglądać się dookoła. Zauważyłam, że dzikie konie galopują dookoła namiotu, ale nie zwracają na mnie uwagi. Nagle poczułam spokój w sercu i weszłam do namiotu. Na środku było ognisko i przygotowane były jakieś naczynia z naparem w środku. Mężczyzna zaprosił mnie do ogniska i podał napój. Usiadłam naprzeciwko niego wzięłam łyk, jak się okazało herbaty, i miałam wrażenie, że czas się zatrzymał. Słyszałam galopujące konie na zewnątrz i ciepły głos tego mężczyzny. Nie bałam się go. Rozmawialiśmy, jak starzy przyjaciele, był śmiech i łzy. Skończyliśmy rozmawiać a ja odniosłam wrażenie, że spotkanie trwało bardzo krótko. Kiedy wychodziłam z namiotu żegnając się z nim zauważyłam, że jest noc. Moje myśli szybko biegły i moje zdziwienie narastało, jak noc? Okazało się, że rozmawialiśmy kilka godzin, które bardzo szybko upłynęły. Kiedy się obudziłam, wiedziałam już, że nie muszę się niczego obawiać z jego strony i że wszystko będzie dobrze. I tak było. Po spotkaniu poczułam ulgę i niewyobrażalną radość z tego spotkania. Ryczałam ze szczęścia, bo w moim sercu zagościł spokój, a wielki ciężar spadł i zostawił przestrzeń na nową energię.

Sny zwróciły moją uwagę na wnętrze człowieka. Jakże ono jest bogate, choć myślę, że jego zawartość zależy od poziomu rozwoju konkretnych ludzi. Przecież nie każdy musi chcieć je poznać. Jedni są tak zwanymi realistami a inni marzycielami chodzącymi z głową w chmurach. Realiści zazwyczaj tłumią uczucia i uważają okazywanie emocji za słabość. Nie lubią działań abstrakcyjnych. Dla nich istnieją tylko konkrety. Jeśli coś ma być zrobione, to musi iść zgodnie z planem. Działania wtedy są konkretne i widać je gołym okiem. Natomiast działania abstrakcyjne polegające na uruchomieniu wyobraźni, pobudzeniu uczuć, już sprawiają im kłopot i uznają je oni za nic nie robienie. Przecież nie można godzinami tylko myśleć i oddawać się słodkiemu lenistwu. Kiedyś takie podejście mnie denerwowało. Dzisiaj już wiem, że to ja kreuję swój świat i od myśli wszystko się zaczyna. Takim osobom rzadko się coś śni, to znaczy rzadko zapamiętują swoje sny. Jak już coś zapamiętają to nawet próbują zrozumieć ich symbolikę. Z moich obserwacji wynika, że ludzie tak naprawdę nie próbują wsłuchać się w siebie. Do zinterpretowania snu koniecznie chcą mieć sennik, pytają znajomych prosząc ich o wyjaśnienie. A tak naprawdę wszystko mamy w sobie. Nie trzeba niczego szukać na zewnątrz. Gdybyśmy poświęcili temu zjawisku tylko troszkę swojego czasu, to moglibyśmy się zdziwić. Dla każdego ten sam symbol czy obraz może mieć zupełnie inne znaczenie. Na przykład pies. Gdy mi śni się pies, to ogólnie oznacza to pomoc od dobrych przyjaciół. Jeśli pies szczeka, to ostrzega mnie przed konkretnymi sytuacjami. Jednak dla innej osoby pies może oznaczać niebezpieczeństwo lub zdradę, bo na przykład w dzieciństwie osoba ta została pogryziona przez psa i boi się psów. Język snów, zatem może być bardzo zróżnicowany. Mnie osobiście bardzo często śnią się osoby zmarłe. Wtedy wiem, że przychodzą mnie ostrzec przed grożącym mi niebezpieczeństwem. A kiedy mam pytanie i nie wiem, co zrobić, wtedy śni mi się moja ukochana Babunia. W zależności od tego, co powie lub zrobi wiem, co mam robić i jak to się dla mnie skończy.  Zrozumieć sny to jak wygrać w totolotka, tyle tylko, że wygrywamy własne szczęście.  Oczywiście nie wszystkie sny dla mnie coś znaczą. Odkryłam bowiem, że jeśli późno w nocy lub na noc zjem cokolwiek, to będę miała sny o wojnie i inne takie koszmary. Gdy na przykład oglądam jakiś film wieczorem, to mogę być pewna, że przyśni mi się akcja rodem z najlepszych filmów akcji, gdzie główną bohaterką będę ja. Zazwyczaj wtedy uciekam przed czymś lub kimś albo muszę rozwikłać bardzo trudną zagadkę. Dlatego warto sobie wypracować własny język odczytywania symboli sennych, jeżeli chcemy mieć lepszy kontakt z samym sobą i działać najlepiej jak potrafimy dla dobra nas samych.

Po doświadczeniu i spotkaniu z owym ważnym mężczyzną, które było dla mnie przełomowe, zmieniło się wiele w moim życiu. Dało mi to impuls, by dalej pracować ze sobą. Wiedziałam już, że nie ma odwrotu, czułam to każdą częścią mojego fizycznego ciała. Tylko co dalej? Trwałam tak w zadumaniu, gdy nagle pewnego słonecznego dnia usiadłam i pomyślałam, że muszę zmienić swoje myślenie, bo to jak myślę o sobie przede wszystkim, ma wpływ na to, co się dzieje w moim życiu. Już wiedziałam, że dostaję jasne sygnały, tylko nie wszystkie widzę, a może nie chcę widzieć?! No właśnie, sama nie wiem. Gdzieś w głębi serca czułam, że powinnam coś z tym zrobić, gorzej było z realizacją. No więc dobrze, podjęłam decyzję, biorę się za myśli. Tylko jak zacząć?…. Hmmmm…..

 c.d.n.

Z miłością przesyłam Wszystkim Światło i życzę Wytrwałości w Poszukiwaniu Prawdy o Sobie. 

Monika DOminiak

fot. internet

8 Comments

  1. Monika Dominiak

    Nie, ale uważam, że wszyscy jesteśmy Jednością, więc wszyscy jesteśmy swoimi przyjaciółmi, chociaż z niektórymi wolimy nie mieć nic wspólnego, a z innymi jesteśmy bardzo blisko.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *