Programy, schematy i wzorce – co wpływa na nasze życie?

Programy, schematy i wzorce – co wpływa na nasze życie?

„ Bez przodków jesteś jak wyrwana roślina, rzucona na uschnięcie. Gdy czujesz za sobą ich siłę, to tak, jakbyś rósł w lesie z innymi drzewami. Jedne są stare i już się przewracają, inne młode, dopiero rosną, ale to jest Twój las…” {Stanisław Pieniążek}

„Wszystko, co w naszym życiu zaakceptujemy, zmienia się”. {Katherine Mansfield}

Przychodzimy na świat wyposażeni w odpowiednie narzędzia do naszego rozwoju. Wybierając rodzinę, w której się fizycznie urodzimy, wpisujemy się w jej energetykę oraz w energetykę wszystkich przodków tej rodziny. Przyjmujemy wzorce nie tylko rodzinne, ale także społeczne, kulturowe, religijne, polityczne. Zyskujemy świadomość i mądrość rodową, która jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. Otrzymujemy także zapis w nasze pole informacyjne dotyczący chorób, myśli, przekonań i emocji. Słyszymy od naszych rodziców lub dziadków twierdzenia w stylu: świat jest niebezpieczny, ludzie są źli lub możesz ufać ludziom. Każde ich powtórzenie dodaje im większej mocy, ponieważ poprzez koncentrację naszych myśli zasilamy je swoją energią i tym silniej zaczynają one na nas oddziaływać. Wkraczając w życie społeczności uczymy się także tego, że wyznawanie tych samych zasad moralnych to rodzinny kodeks postępowania, który jest siłą przewodnią towarzyszącą nam podczas rozwoju, dając nam poczucie godności i przynależności.

Kwestie programów i wzorców należy rozpatrywać w różnych poziomach, a mianowicie mamy trzy rodzaje wzorców:

1)   Dusza przynosi już gotowe na to wcielenie wzorce do przepracowania 2)   Wzorce nabyte w trakcie życia płodowego 3)   Wzorce nabyte podczas aktualnego życia

Gotowe na to wcielenie wzorce do przepracowania oraz wzorce rodowe

Dusza poprzez wszystkie swoje inkarnacje doświadcza na wielu poziomach. Każde doświadczenie, zarówno pozytywne jak i negatywne, wyzwala energię, która zapisuje się w jej polu energetycznym i towarzyszy jej przez wszystkie inkarnacje tak długo, aż nie zostanie przetransformowana. W rzeczywistości ziemskiej istnieje prawo dualizmu i każda dusza przyoblekając ludzkie ciało, ma do dyspozycji biegun światła i biegun cienia.  Na biegun cienia składają się słabe strony, negatywne programy, negatywne uczucia, negatywne myśli, destrukcyjne emocje, których dusza już doświadczyła (np.: zazdrość, gniew, lęk, chęć władzy, agresja, chęć sprawowania kontroli). Biegun światła to nasze mocne strony, pozytywne myślenie i wzmacniające potencjały, które mają być pomocne i służyć jako narzędzie do transformacji. Takie informacje możemy uzyskać z wielu źródeł, między innymi, odczytując zapisy z pola kwantowego. Te programy są bardzo różne, np. brak poczucia bezpieczeństwa, lęk przed odrzuceniem, lęk przed bliskością, lęk przed miłością, destrukcyjna energia gniewu czy zaborczości, lęk przed byciem prawdziwą sobą czy lęk przed oceną i krytyką. Po stronie światła znajdziemy np.: odwagę, niezłomność, wiarę w siebie, zaradność, kreatywność i wiele innych. Negatywne wzorce i programy duszy ujawnione w polu morficznym stanowią wyzwania dla niej, które chce ona przetransformować, by ta energia już dłużej nie oddziaływała. Natomiast potencjały to wzmocnienia, która stanowią narzędzie do poradzenia sobie z tymi wyzwaniami. Jako Nieskończony Duch dusza wie dokładnie, czego chce doświadczyć, co zmienić i co osiągnąć w danej inkarnacji, dlatego wybiera rodzinę, w której pokoleniowo najmocniej jest aktywna energia danego wzorca. Tutaj programy indywidualne duszy wpasowują się w energię zbiorową danego rodu, więc mamy tutaj do czynienia ze wzorcami rodowymi, które nie mają lub nie muszą mieć związku z żadnym członkiem rodziny oprócz tego, że jest on ich kontynuatorem.

Siła rodowa i wszystkie związane z nią aspekty wpływają na intensywność przeżywanych przez nas, zwłaszcza w dzieciństwie, sytuacji, jak i na to, jakiego rodzaju sytuacji jesteśmy uczestnikami. Siła ta na poziomie energetycznym odpowiada czakrze podstawy, która daje nam stabilność i oparcie i mocno osadza w materii. Na poziomie fizycznym siła rodowa oddziałuje na nasz układ immunologiczny, kości, nogi i stopy. W sensie symbolicznym nasz układ odpornościowy jest dla naszego ciała fizycznego tym, czym siła plemienna dla grupy: chroni przed szkodliwymi wpływami z zewnątrz. Stan energetyczny naszej czakry podstawy mówi nam o tym, jak radzimy sobie w naszych relacjach ze społeczeństwem. Jeśli przepływ energii życiowej nie jest swobodny, oznacza to, że chowamy jakieś urazy, nie czujemy się bezpiecznie w środowisku, w którym żyjemy i nie jesteśmy pewni, czy za chwilę nie spotka nas coś złego. Istnienie takich programów powoduje pochłanianie dużej ilości naszej energii, blokując tym możliwość pójścia dalej.

Wspólnota rodzinna, w której zdecydowaliśmy się na żyjcie aktywizuje także nasz proces myślenia. Mamy do dyspozycji szereg rodowych porzekadeł i prawd. Każdy zapewne słyszał od swoich rodziców czy innych członków rodziny pewne prawidła dotyczące tego, jak funkcjonuje dana rodzina, np.: miejsce kobiety jest przy mężu,  dzieci i ryby głosu nie mają, jak dorośniesz to zrozumiesz. To samo dotyczy innych narodów i ras, np.: Niemcy lubią porządek, szanujmy się jak bracia, liczmy się jak Żydzi. Słyszeliśmy także opinie na temat Boga i innych prawideł, które obowiązują w naszym świecie, np. Bóg za złe karze a za dobre wynagradza; Kto pod kim dołki kopie, ten sam w nie wpada; Chłopaki nie płaczą itp. Ze względu na moc oddziaływania panujących powszechnie przekonań trudno im się przeciwstawić, ponieważ uczą nas od dziecka, byśmy podejmowali decyzje spotykające się z ogólną aprobatą. My chcemy przynależeć do rodziny, jakiejś grupy, z którą czujemy się dobrze, w której jesteśmy akceptowani, rozumiani, bo takie poczucie jedności umacnia nas, zwiększa poczucie naszej wartości, daje większą siłę i poczucie własnej mocy. Kiedy więc działamy zgodnie z poglądami funkcjonującymi w naszej rodzinie, jesteśmy chwaleni, zauważani i czujemy się przynależni. Jednak to poczucie trwa tak długo, jak długo dokonujemy wyborów akceptowanych przez grupę. Dopóki bezkrytycznie je przyjmujemy i uznajemy za własne, rodzina nas chce. Jeśli jednak zaczynamy je podważać czy przybieramy innym punkt widzenia i je odrzucamy, może to doprowadzić wręcz do wykluczenia z rodzinnego kręgu. Dziedziczone przez nas przekonania są mieszanką prawdy i fałszu, a proces rozwoju duchowego polega na tym, żebyśmy zachowali pozytywne wpływy wspólnoty, a odrzucali pozostałe. Nasza prawdziwa siła wzrasta, jeśli potrafimy wznieść się ponad sprzeczności przekazywane poprzez społeczeństwo i sięgnąć głębiej. Każdy nasz wzrost wpływa pozytywnie i podnosi energie nie tylko naszą, ale i całej grupy. Tak więc każdy przejaw i chęć poszukiwania prawdziwego siebie pozwala nam dokonywać wyborów i robić selekcję przekonań. W okresie tzw. „buntu” zaczynamy podważać wszystkie przekonania, prawdy i schematy, według których toczy się nasze życie. Przestajemy ślepo wierzyć, budzi się w nas chęć doświadczania, chcemy popełniać błędy i ponosić konsekwencje swoich decyzji.

Z symbolicznego punktu widzenia kryzysy życiowe są dla nas informacją, że jakieś przekonania, wzorce lub schematy już przestały służyć naszemu rozwojowi. W takich momentach dusza nas pyta: czy to jest dla Ciebie dobre? Czy to przekonanie o Tobie jest prawdziwe? Czy powielając dany schemat odczuwasz radość? Możesz sobie odpowiedzieć, że przecież wszyscy w Twojej rodzinie tak mówią czy robią. Ale zasadnicze pytanie brzmi czy Ty się z tym zgadzasz? Czy rezonuje to z Twoim wnętrzem, uczuciami, sercem? Stawianie pytań i poszukiwanie odpowiedzi jest elementem rozwoju, docierania do Prawdziwego Siebie i często wiąże się z porzucaniem znanych miejsc i osób. We wspólnocie, w której jesteś, trudniej zadawać pytania i łatwiej uniknąć odpowiedzialności za swoje decyzje. Carl Jung stwierdził kiedyś, że umysł zbiorowy jest „najniższą” formą świadomości, ponieważ jednostki biorące udział w negatywnych czynach grupowych rzadko albo w ogóle przyjmują odpowiedzialność za swoje działanie, bowiem niepisane prawo grupy głosi, że odpowiedzialność spoczywa na przywódcach, nie na członkach grupy. Duchowa perspektywa daje jasną świadomość tego, że tylko Ty i tylko Ty jesteś odpowiedzialny za swoje życie, za jego jakość, za dokonywane wybory, za myśli i słowa. W świadomości zbiorowej pojęcie odpowiedzialności nie jest jasno zdefiniowane, ale Ty stanowisz jednostkę o indywidualnych cechach, unikalnym polu energetycznym, więc jeśli zaczynasz zyskiwać świadomość, nie możesz zepchnąć odpowiedzialności na kogoś lub coś. Twoje szczęście, spełnianie marzeń, bogactwo, poczucie bezpieczeństwa, to wszystko zależy tylko od Ciebie, a nie od czynników zewnętrznych. Weź pełną odpowiedzialność za siebie i swoje życie, wówczas zobaczysz, że wszystko się zmieni.

Społeczność, do której przynależymy uczy nas różnych postaw moralnych, które inkorporujemy do siebie i traktujemy jako własne i właściwe. Są to przede wszystkim lojalność, honor i sprawiedliwość. Z jednej strony wiemy, że kiedy potrzebujemy wsparcia, rodzina nam go udziela, np. jesteśmy chorzy to wiemy, że się nami zaopiekują i zatroszczą o nasze potrzeby. Z drugiej strony doświadczamy takich sytuacji, w których dzieje się nam coś złego a rodzina nas nie wspiera. Wówczas ból, który odczuwamy z tego powodu jest często większy, niż sam fakt negatywnego przeżycia. Wyrabia się w nas przekonanie, że jesteśmy zdani sami na siebie, że nie mamy wsparcia u bliskich, że tak musi być itp. I ból się potęguje, bowiem oprócz naszych własnych przeżywanych emocji nabieramy przekonania, że rodzina nas nie akceptuje takimi jakimi jesteśmy. W związku czym pojawia się uczucie odrzucenia, które głęboko wnika do naszego serca. Możemy usłyszeć różne raniące nas słowa, np. nie wymyślaj, nie przesadzaj, nic takiego nie miało miejsca, masz bujną wyobraźnię, musisz się dostosować i nie masz tu nic do gadania. To jest jak sztylet wbity prosto w serce, które krwawi, póki sami nie zagoimy tej rany. Jeśli przyjrzymy się swoim rodzicom, ich życiu, ich chorobom, na które cierpią, wówczas możemy zobaczyć, jakie sfery w naszym rodzie nie funkcjonują dobrze i z czym my wchodzimy w życie. Krótko mówiąc, możemy zobaczyć, co mamy na wejście zapisane w naszym polu informacyjnym, np. jeśli rodzice nie dożyli 70-tki, to my także zbliżając się do tego wieku, już myślimy o starzeniu, bólu i chorobach, że musi nas boleć, bo tak już jest, bo nasi rodzice też tak mieli. Jeśli w rodzinie często zdarzają się choroby gardła, to może oznaczać, że istnieje w rodzie energia tłumionej złości, która ugrzęzła w gardle. Może to również oznaczać, że w rodzinie istnieje problem z komunikowaniem się i niemożnością mówienia tego, co naprawdę się myśli i czuje.

Każda rodzina ma swoje zasady, taki kodeks honorowy, który stanowi połączenie tradycji oraz zwyczajów religijnych i etnicznych. Postępowania uznawane za honorowe w rodzinie dają nam ogromną siłę i pozytywną energię, dzięki czemu zaczyna w nas działać program skutecznej obrony przed czyś na zewnątrz, co może nam zagrażać w jakikolwiek sposób. Tradycje rodzinne stanowią dla nas punkt odniesienia dla naszych zachowań i decyzji. Jeśli zaczynamy wyłamywać się z tradycji, jesteśmy za to piętnowani, karani, możemy stać się przedmiotem kpin i pośmiewiskiem dla innych członków rodziny, skutkiem czego może powstać negatywny program, np.: nie mogę sobie ufać, mężczyznom/kobietom nie można ufać, życie mnie nie wspiera, nie wolno mi być sobą. Kiedy tworzymy własny obraz tego, kim jesteśmy, wsparcie rodziny jest ważne w takim sensie, że daje nam normy moralne, które stanowią nasz życiowy fundament. Bez moralnej stabilności, jaką daje kodeks godnego zachowania, wyrastamy na ludzi, którzy nie potrafią stworzyć stabilnego życia. Ważnym czynnikiem jest tutaj jedność słowa i czynu, ponieważ przykład, który dostajemy, to nasz wzorzec, według którego będziemy działać. Np. jeśli wpaja się nam szacunek dla drugiego człowieka, a w rodzinie dzieje się odwrotnie, wówczas również nie będziemy szanować ani męża ani żony, ani dzieci, ani samych siebie i jeszcze pojawi się poczucie winy. W kryzysowych sytuacjach, które spotkają nas na naszej drodze rozwoju, zawsze będziemy wracać do tego, czego uczono nas w dzieciństwie, bo nigdy nie odrzucimy wszystkich przekonań, ponieważ są i takie, które z nami rezonują. Te będziemy powielać i doskonalić, aby żyło się nam lepiej. Ważne dla nas jest nauczyć się dotrzymywać danego słowa, ponieważ to buduje zaufanie do siebie samych, że potrafimy dotrzymywać danego słowa, spełniać obietnice i wywiązywać się ze swoich obowiązków. Najgorsze, co może nas spotkać, to niemożność polegania na sobie, wówczas wszystko wydaje się niestałe, tymczasowe i niepewne.

Kolejną ważną kwestia, która tworzy podwaliny naszego życia, jest poczucie sprawiedliwości, jakiej uczymy się od rodziny. Często w rodzinach funkcjonują rozmaite przekonania, które są wyznacznikiem tego, co rodzina uważa za sprawiedliwe. Mogą to być zwykle przekonania typu: „oko za oko, ząb za ząb”,” nie rób drugiemu, co tobie niemiłe” itp. Czyli dostajemy informacje, że trzeba szukać zadośćuczynienia za doznaną krzywdę i to, co robimy, prędzej czy później do nas wróci. To tutaj rodzi się typ ofiary – czujemy się jak ofiara, bo nie mamy wpływu na swoje życie, swoje wybory, nic od nas nie zależy, to ktoś lub coś decyduje za nas. Nasze uczynki są pod lupą członków rodziny i niesprawiedliwe jest sprowadzanie na rodzinę wstydu, narażanie jej na niebezpieczeństwo czy pomaganie komuś, kogo grupa uważa za zagrożenie. Takie postępowanie powoduje, że grupa ma władze nad jednostką.  W sytuacji, gdy sprawiedliwość społeczna przeszkadza nam w rozwoju duchowym, musimy uwolnić się spod władzy, jaką ona ma nad nami, ponieważ to nas zniewala, obciąża poczuciem winy, poczuciem bycia oszukanym, co energetycznie nas osłabia. Dlatego najważniejszą lekcją, jaką mamy się nauczyć jest to, że prawdziwą sprawiedliwością jest Sprawiedliwość Boska, rozumiana jako poddanie się Prawdziwemu Źródłu.

Ważnym aspektem jest też rola, jaką odgrywa nazwisko po mężu, za którym idzie określony potencjał energetyczny, wzorce, emocje i schematy rodowe, bo także ono powoduje, że do własnego pola informacyjnego dopisujemy potencjały, wzorce i schematy rodowe współmałżonka. Kiedy zaczynamy tworzyć związki warto więc przyjrzeć się tym, jak wygląda rodzina partnera i jakie panują w jego rodzinie stosunki. To da nam obraz, z jaką energią i z jakimi wyzwaniami przyjdzie nam się zmierzyć.

Wzorce nabyte w trakcie życia płodowego

Są to wzorce, które powstają podczas życia płodowego, kiedy środowisko, które poznajemy to bezpieczny brzuch mamy. Mają one ścisły związek z jednym z rodziców lub innymi osobami z bliskiego otoczenia. W społeczeństwie panuje powszechne pogląd, że kobiety w ciąży powinny o siebie dbać, dobrze się odżywiać, oglądać piękne rzeczy, odpoczywać i spacerować. I to jest prawda, bo wpływa to zarówno na rozwój fizyczny, jak  i psychiczny dziecka. Ważną kwestią jest, by przyszła mama miała komfortowe warunki psychiczne, ponieważ dziecko chłonie jak gąbka wszystkie emocje i nastroje mamy. Dziecko w łonie kobiety ma tą samą aurę co matka i każda zmiana na poziomie energetycznym u matki, automatycznie widoczna jest w energii dziecka.  Kiedy matka się denerwuje, dziecko także jest niespokojne. Kiedy dziecko słyszy, jak rodzice głośno krzyczą lub się kłócą, także to odbiera. Kiedy kobieta jest na spotkaniu i słyszy różne przesądy na temat ciąży, kiedy ktoś mówi w jej obecności o negatywnych rzeczach, wtedy jej dziecko także to odbiera. Są jednak i takie sytuacje, gdy w czasie ciąży kobieta doświadcza wielu trudnych sytuacji, np.: ktoś ją uderzy w brzuch, ulegnie wypadkowi czy straci kogoś bliskiego. To wszystko odbije się na dziecku i w konsekwencji mogą powstać u dziecka negatywne programy. Weźmy przykład kobiety, która chciała zmienić swoje życie. Nie miała dobrych relacji z matką w młodości, dopiero jako dojrzała kobieta potrafiła zbudować z nią silną więź. Jednak zdarzały się sytuacje, w których czuła się odrzucona i bała się tego, więc nie potrafiła być sobą. To w znacznym stopniu utrudniało jej normalne funkcjonowanie, ale nie potrafiła naleźć przyczyny tego stanu rzeczy. Podczas sesji okazało się, że funkcjonuje u niej program pt. lęk przed odrzuceniem. Szukając źródła problemu dotarliśmy do okresu prenatalnego. Okazało się, że w drugim miesiącu ciąży jej matka dowiedziała się, że spodziewa się dziecka. Była tym faktem zaskoczona i pierwszą reakcją była niechęć, nie chciała dziecka w tym momencie swojego życia. Podczas dalszych miesięcy ciąży towarzyszyło jej napięcie emocjonalne. Kiedy urodziła dziecko, od pierwszej chwili je pokochała i zawsze o tym mówiła, że córka jest jej szczęściem. Jednak sama myśl matki: „nie chcę tego dziecka” była na tyle intensywna, że jej skutkiem było powstanie u jej córki programu lękowego. Inny przykład, pewien mężczyzna borykał się problemami skóry i z poczuciem pustki emocjonalnej. Nie mógł zaakceptować, że to go szpeci i przez to uważa siebie za niemęskiego. Nie mógł wejść w głębszą relację z żadną kobietą, bo odrzucał siebie takiego. Szukając źródła problemu dotarliśmy do okresu prenatalnego. W siódmym miesiącu ciąży jego matka poznała płeć swojego dziecka i okazało się, że będzie to chłopiec. Nie była zadowolona, bo bardzo chciała mieć córkę. Od samego początku dawała mu znać, że wolałaby, by był jej małą córeczką. W okresie dojrzewania ten mężczyzna odkrył, że jest bardzo wrażliwy, że bardzo intuicyjnie odbiera świat. I nie chciał tego czuć, bo to było uznawane za babskie, zdecydowanie nie było to męskie. W głębi czuł wewnętrzny konflikt, którego nie rozumiał. Całe życie udowadniał sobie, że jest stuprocentowym mężczyzną, wchodził w krótkotrwałe związki, by potwierdzić swoją męskość, ale tęsknił za stabilnym i uczuciowym związkiem. Zagłuszał alkoholem swoje uczucia. Problemy skóry były efektem odrzucania siebie, nie potrafił zaakceptować siebie jako czułego i wrażliwego mężczyznę, ponieważ w jego rodzinie mężczyźni byli silni i władczy. Kluczem była tutaj akceptacja siebie i zrozumienie, że tak naprawdę podświadomie odrzucał matkę za brak akceptacji jego odmienności i w konsekwencji za brak wystarczającej ilości uwagi. Inny przykład, zgłosiła się do nas kobieta z prośbą o pomoc w ustaleniu, dlaczego żyje w ciągłym lęku, choć nie miała na to żadnych przesłanek. Wychowała się w kochającej rodzinie, miała szczęśliwe dzieciństwo i niczego jej nie brakowało. Wyszła młodo za mąż za mężczyznę jej marzeń, ale nie czuła się szczęśliwa, bo ciągle się czegoś bała. Lęk był tak silny, że paraliżował jej życie. Szukając źródła tego stanu rzeczy doszliśmy do okresu, kiedy jej mama była w piątym miesiącu ciąży. Wówczas wydarzyło się coś strasznego. Jej mama została sama w domu, do którego włamał się złodziej. Ona schowała się w szafie i modliła się, żeby jej nie znalazł i sobie poszedł. Sytuacja była o tyle niekomfortowa, że ten złodziej buszował po całym mieszkaniu i długo nie wychodził z niego. O mały włos odkrył by mamę w szafie, gdyby nie zadzwonił do niego telefon, po którym wybiegł z domu. Jej mama długo nie mogła wyjść z szafy, bo sparaliżował ją lęk, że on wróci. Kiedy jej ojciec wrócił do domu, dopiero odzyskała moc. To zdarzenie odcisnęło się mocno w energii dziecka i w jej podświadomości powstał program lękowy związany z silnym poczuciem zagrożenia, co w efekcie skutkowało brakiem poczucia bezpieczeństwa. 

Miejmy więc świadomość, że dziecko w łonie matki przyswaja energię otoczenia i te programy, które wówczas powstaną, oddziałują bardzo silnie przez całe życie, podobnie jak wzorce i programy rodowe. Oczywiście wybierając daną rodzinę, jako najlepszą, dusza wie, jakie potencjały i jakie wyzwania ją czekają. Dlatego tak ważna jest świadomość, dlaczego coś się wydarza lub dlaczego coś się nie przydarza, bo wówczas mamy możliwość zmiany tego na to, czego chcemy.

Wzorce nabyte podczas aktualnego życia

Są to wzorce inne niż rodowe, które są skutkiem negatywnych przekonań, które dana osoba przyjęła za własne i w ten sposób stały się integralną częścią jej życia. Pewna kobieta poprosiła o pomoc w zmianie swojego życia. Urodziła się w kochającej rodzinie, w której była chciana i wyczekiwana. Kiedy miała około dwóch lat ojciec stracił prace i rozpił się i w konsekwencji odszedł. Mama zapewniała jej wszystko, czego potrzebowała i kobieta ta wyrosła na mądrą i ciepłą osobę. Jako młoda kobieta zakochała się i niedługo potem wyszła za mąż. Była szczęśliwa do momentu, w którym ktoś „życzliwy” zasiał w niej wątpliwość co do wierności jej męża. Chociaż nic na to nie wskazywało, zaczęła być podejrzliwa i nieufna wobec niego. Odejście taty, kiedy była małą dziewczynką, spowodowało powstanie programu, że mężczyznom nie można ufać i że mężczyzna rani, i w tej sytuacji program aktywował się. Zaczęła inaczej patrzeć na ich związek i inaczej odbierać to, co on do niej mówi. Ponieważ miał on wiele znajomych kobiet zaczęła się im przyglądać i poczuła się gorsza, nie dość dobra, bo nie była taka, jak one, a to z nimi mąż spędzał długi czas na spotkaniach i konferencjach. W efekcie programy te stałe się tak mocne, że przestała być sobą z lęku przed stratą i odrzuceniem.  Kluczem do zmiany było zrozumienie, że jest wspaniała dokładnie taka, jaka jest i usunięcie z podświadomości negatywnego wzorca odnośnie mężczyzn. Weźmy inny przykład, kobieta inna niż większość o innych upodobaniach dobrze czująca się ze sobą trafia na odmienne środowisko. Słyszy kąśliwe uwagi, że powinna coś robić lepiej, inaczej się wyrażać, że poglądy to też ma jakieś dziwne, bo większość myśli inaczej. Żeby się dostosować zaczyna myśleć, że może faktycznie nie dostrzega prawdy, może to oni mają rację, skoro są w większości. Wewnętrznie czuje bunt na to, ale uważa, że nie może inaczej postąpić. Obarcza się poczuciem winy za to, ale trwa w tym dalej. Po jakimś czasie stwierdza, że tak dłużej nie da rady i zmienia swoją sytuację, ale już pojawił się w niej program lękowy, że sobie nie poradzi, bo ludzie są tacy sami, że zostanie sama, a panicznie boi się odrzucenia. Uwielbia być wśród ludzi, ale oni jej nie rozumieją i kolejny program aktywował się, że kiedy pokaże, jaka jest naprawdę, nikt nie będzie jej kochał i szanował.

W wielu sytuacjach kluczem konfliktów i problematycznych sytuacji jest lęk, który jeśli jest silny, potrafi nieźle namieszać w życiu. Przeciwstawną siłą do lęku jest Miłość. Miłość oswaja lęk i uzdrawia na każdym poziomie, ponieważ kiedy patrzymy i czujemy Sercem, wówczas jesteśmy w stanie spojrzeć i odczuć więcej i ujrzeć Prawdę. Miłość potrafi zburzyć największe i najcięższe struktury, obalić mury i znieść blokady, a tak wielu ludzi najzwyczajniej boi się kochać. Tracą szacunek do siebie w imię jakiś iluzorycznych wartości, relacji. A kiedy nie potrafią okazać sobie szacunku, nie potrafią szanować innych. Wszystko zaczyna się od nas, każda zmiana wychodzi z wewnątrz na zewnątrz. To jest Jedyna Droga, by uzdrowić siebie i dać sobie możliwość bycia prawdziwą sobą, żyć pełnią życia, bez lęku i obaw. Nawet, jeśli lęk się pojawi, to nic, można go rozpoznać, oswoić a potem porzucić. Żyjemy w takim świecie, gdzie programują nas z każdej strony, telewizja, reklamy, muzyka, filmy. I my w tym wszystkim potrzebujemy Świadomości tego, że tak się dzieje, ponieważ wtedy mamy możliwość dokonywania wyborów i podjęcia właściwych działań. To, jaką decyzje podejmiemy zależy tylko i wyłącznie od nas, dlatego im więcej negatywnych przekonań zamienimy w Światło, tym bardziej stracą one władzę nad nami i tym samym odzyskamy własne życie, czego Wam kochani i sobie życzę.

Monika DOminiak Kwiat Duszy

fot. internet

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *