Być Świadomym

Być Świadomym

„Pamiętaj, że wszystko, co uczynisz w życiu, zostawi jakiś ślad. Dlatego miej świadomość tego, co robisz”. {Paulo Coelho}

 Każdy z nas przychodzi tutaj na Ziemię, by doświadczać siebie w pełni. Dusza jest wolna i niczym nieograniczona, pragnie przeżywać przygodę zwaną życiem i przejawiać się w Pełnej Krasie. Jednak na Ziemi istnieje mnóstwo różnych ograniczeń, które stanowią wyzwanie dla życia, które więcej lub mniej pozwalają wykorzystywać Potencjały, które każdy z nas posiada. Rodzimy się w określonej rodzinie, która zasila swoją energia określone przekonania, ma ustalone wzorce i schematy zachowań. To samo dotyczy większej społeczności, kultury, grup zainteresowań itp.

Kiedy przychodzimy na świat, z automatu przyjmujemy to wszystko i traktujemy jako własne i prawdziwe. Nasze korzenie wydają się nam naszym skarbem i dziedzictwem, akceptujemy je bezwarunkowo i działamy według nich. I tak jest, jest to nasz skarb zawierający ciemną i jasną stronę. Jeszcze na tym etapie nie wiemy, że istnieją inne wzorce i schematy działania czy myślenia. Zresztą energia plemienna związana z pierwszą czakrą (podstawy) uczy nas, że nie ponosimy odpowiedzialności za swoje czyny, raczej dominuje odpowiedzialność zbiorowa, czyli wszystko znika gdzieś w tłumie. Odpowiedzialność przejmują kierujący grupą. Uczymy się wszystkich zwyczajów (np. kobiety służą mężczyznom, to mężczyzna musi zarobić i utrzymać rodzinę), pewnych tzw. złotych myśli rodowych (np. u nas w rodzinie nie było żadnego skandalu, mężczyznom/kobietom nie można ufać, dzieci i ryby głosu nie mają).Traktujemy je jako własne i sądzimy, że w innych grupach obowiązują te same zasady czy zwyczaje.

fot. internet

Potem z poziomu czakry sakralnej zaczynamy wchodzić w związki z płcią przeciwną. Najpierw są to młodzieńcze miłości, a później bardziej dojrzałe związki. Żyjąc w swojej społeczności (rodzinie, szkole, itp.) otrzymujemy kolejną porcję przekonań i zbioru praw, których musimy przestrzegać, bo inaczej spotka nas coś złego. Do tego dochodzi jeszcze nauka kościoła, która na tym etapie wpędza nas w olbrzymie poczucie winy odnośnie budzącej się naszej seksualności. Rodzice zmuszają nas, byśmy chodzili do kościoła, chociaż my mamy ochotę na coś innego. Nasze ciało nas fascynuje, ale poznawanie go okazuje się czymś złym i niedobrym dla nas. Zaczynamy przejawiać swoją kreatywność, która nie zawsze zostaje doceniona (jesteś za głośno, zrób to inaczej, źle się do tego zabierasz). Zaczynamy także zauważać, że to, co czujemy, nie zawsze podoba się innym, zabrania nam się swobodnego wyrażania uczuć i myśli. Znajdujemy więc sposób, który pozwala nam na istnienie w grupie, chociaż niejednokrotnie zmusza on nas do tłumienia tego, co się dzieje wewnątrz nas.

Kiedy wchodzimy w wiek tzw. dojrzewania rodzi się w nas bunt, zaczynamy mieć chęć wyrażać się i postępować po swojemu. Zaczynamy wychodzić poza grupę i z poddajemy w wątpliwość wszystkie dotychczasowe „prawdy”. Poza tym konfrontujemy się  z innymi grupami, w których nie wszystko jest takie, jak w naszej. Okres buntu jest dla nas początkiem wyzwolenia i kształtowania nas samych. Zaczynamy podejmować działania i chcemy ponosić ich konsekwencje. Często wówczas słyszymy, jesteś jeszcze za młody, by wiedzieć, nie masz doświadczenia, jak będziesz w moim wieku, to będziesz mógł coś powiedzieć, itp. Zaczyna się robić mętlik w naszej głowie, ale niejednokrotnie nie mamy dość siły lub odwagi, by się temu przeciwstawić. Powstają więc w naszych umysłach sterty przekonań, które w dorosłym życiu stają się naszym balastem, ale też stanowią trampolinę dla naszego duchowego rozwoju.

fot internet

Żyjemy według tych schematów i wzorców tak długo, aż wydarzy się coś takiego w naszym życiu, co pozwoli nam lub nas zmusi do spojrzenia z innej perspektywy na nasze życie. Czasem jest to choroba, czasem wypadek, czasem spotkanie kogoś o szokujących poglądach albo przeczytana książka czy zasłyszany tekst piosenki. Wszystko to wywraca nasz świat lub zasiewa ziarno poszukiwacza, nasza świadomość szaleje, a kiedy zajrzymy w głąb siebie dostrzeżemy, że coś przeczuwaliśmy, że być może wiedzieliśmy, ale było to tak odmienne od tego, co znamy, że woleliśmy to wyprzeć, zajeść, zapić. Podświadomie wiedzieliśmy. Podświadomie cały czas dążyliśmy do poznania Prawdy, choć nie byliśmy tego jeszcze świadomi.

W naszej ziemskiej wędrówce nie oszczędzamy sobie także różnego rodzaju traum, które odciskają piętno na naszych umysłach, ciałach i psychice. Każda przeżyta emocja, strach, gniew, złość czy smutek pozostawiają swój odcisk w każdej komórce fizycznego ciała, psychice i energetyce. Przebyte choroby mówią wiele o tym, co i jak myślimy o sobie, w kontekście przeżyć i doświadczeń są skutkiem a nie przyczyną. Jeśli doświadczyliśmy molestowania seksualnego lub innego rodzaju wykorzystania, w podświadomości tworzą się blokady w postaci przekonań: nie zasługuję na szczęście, życie mnie nie wspiera, sam naprawdę nie dam rady, do niczego się nie nadaję, nie mogę ufać ludziom i wiele innych. To są właśnie nasze wzorce, według których żyjemy i które tak naprawdę fałszują prawdę o nas samych. Zapominamy, że jesteśmy istotami zrodzonymi z miłości, że mamy w sobie Moc Kreacji i Siłę oraz dysponujemy niezliczonymi Potencjałami, które czekają na aktywację. Nie musimy się niczego uczyć, a tylko przypomnieć sobie o tym.

Kiedy następuje przełomowy moment w naszym życiu zaczyna się wędrówka i prawdziwa przygoda. Otwieramy się na Nowe. Zaczynają przychodzić do nas znaki w różnej postaci, które pomagają nam poruszać się po naszej indywidualnej ścieżce. Wzrasta w związku z tym nasza świadomość. I tutaj dochodzimy do zrozumienia czym ona jest. Według nas jest ona sposobem radzenia sobie z wyzwaniami, sposobem na życie pełne Radości i spełnienia. Świadomość pozwala dostrzec różne drogi rozwoju. Kiedy uczestniczymy w jakimś zdarzeniu nie wchodzimy już w rolę ofiary, która zakłada, że wszystko, co nam się przydarza, nie zależy od nas. Podążając ścieżką rozwoju osobistego czy duchowego powoli bierzemy prawdziwą odpowiedzialność za swoje życie, nastroje uczucia i reakcje. Już nie możemy obarczyć winą kogoś za to, że nie jesteśmy zadowoleni, nie mamy wymarzonej pracy, że w związku nie czujemy się kochani.

fot. internet

Bycie świadomym człowiekiem nie spowoduje, że wszystko zmieni się na lepsze od razu. Bycie świadomym człowiekiem spowoduje, że będziemy pokonywać trudności i mierzyć się z wyzwaniami dostrzegając wzorzec i rolę, jakąś ktoś chce, żebyśmy grali. Weźmy pod uwagę relacje międzyludzkie. Jeśli partner, przyjaciel, mąż/żona, rodzic, rodzeństwo lub ktoś zupełnie obcy nas zrani swoim słowem czy zachowaniem, to świadomość pozwoli nam dojść do prawdziwej przyczyny naszego poczucia zranienia. Kiedy np. pokłócimy się z partnerem i on nie uznaje naszych argumentów, możemy poczuć złość i smutek. Uczucia zawsze będą się pojawiać czy jesteśmy świadomymi ludźmi, czy też nie. Różnica polega na tym, że świadomy człowiek pobędzie przez chwilę dłuższą lub krótszą w energii tych uczuć, a potem wyjdzie z roli ofiary i zastanowi się, dlaczego właściwie to odczuwa, jakie przekonania się za tym kryją? A mogą różne, np. uruchomi się przekonanie, że nie jesteśmy dość dobrzy, nie wystarczająco kochani, że nas się  nie szanuje itp. Sięgając dalej dotrzemy do czasów dzieciństwa, kiedy rodzice lub inni bliscy nie zwracali na nas uwagi, krzyczeli i ganili i odrzucali za to, jacy jesteśmy, a raczej za to, jacy nie jesteśmy.

Sposobu wyrażania siebie i uczuć, umiejętności kochania uczymy się z poziomu wyższych czakr: serca i komunikacji. Ten proces trwa nieustannie, bowiem każdy dzień dostarcza wielu sytuacji, byśmy mogli kochać, byśmy mogli wyrażać się na różne sposoby. Rozwijanie empatii, współczucia, wybaczenia, akceptacji czy zrozumienia nie przebiega u każdego jednakowo i jest zależne od ilości destrukcyjnych wzorców, które funkcjonują w naszym życiu. Często mamy do czynienia z czymś trudnym i zastanawiamy się dlaczego nam się to przytrafia? Otóż jak inaczej wydobyć z siebie pokłady akceptacji czy zrozumienia, jak wybaczyć, jeśli nie doświadczyć takich sytuacji, byśmy mogli to aktywować. Kiedyś pewna znajoma przyszła do nas na sesje z zapytaniem dlaczego inni jej nie rozumieją i zawsze mają do niej pretensje? Żaliła się na córkę, że nie rozumie jej wyborów i wzajemnie się oskarżają i pouczają. Chciała zrozumieć to. Podczas sesji uświadomiła sobie, że powieliła schemat rodowy, który funkcjonował w jej rodzinie od bardzo dawna. Matka była surowa i nie tolerowano żadnych odmienności czy samowoli, wszyscy musieli robić tak, jak rodzice postanowili. Ona sama jak dziecko była często karcona za to, że miała tzw. „głupie pomysły”. W końcu stała się taka jak jej matka. Kiedy urodziła córkę, bardzo chciała dać jej dużo miłości i akceptacji, ale nie potrafiła, bowiem zachowania córki budziły w niej gniew i żal oraz tęsknotę, że ona też tak chciała, ale jej nie pozwolono. Więc podświadomie karała za to swoją córkę. Nienawidziła też swojej matki, bo córka miała z nią świetny kontakt, taki, jaki ona chciała mieć ze swoją matką. Jej ciało dawało znaki, że trzeba coś zmienić (miała palpitację serca i żylaki na lewej nodze).  Kiedy uświadomiła to sobie i wybaczyła wszystkim, uświadomiła sobie jeszcze jedno, że podświadomie odrzucała siebie jako matkę, bo tak naprawdę nie czuła się godna, by mieć dzieci. Nie chciała być taka, jak jej matka, ale schemat zadziałał. Z momentem zrozumienia dlaczego tak wyglądała jej relacja z matką, zaczęła rozumieć swoje doświadczenia. Zaakceptowała całe swojej dziedzictwo i siebie. Odbyła długą i wyczerpująca rozmowę ze swoją matką i córką i od tej pory ich wzajemna relacja wygląda znacznie lepiej.

fot. internet

Często inni mają własne wyobrażenia na nasz temat i według siebie wiedzą co i jak powinniśmy czuć, myśleć czy zrobić. Pracując z ludźmi naszymi metodami docieramy do źródeł takich destrukcyjnych programów i je usuwamy, bowiem podświadomość nie rozróżnia czasu. Dla niej wszystko dzieje się tu i teraz, w czasie teraźniejszym. Dlatego ważne jest, byśmy zwracali uwagę na słowa, na myśli i nie tkwili zbyt długo w złości, gniewie czy żalu. Im dłużej będziemy je odczuwać, to nasze ciało też to odczuje i nam pokaże poprzez ból np. w brzuchu, kołataniu serca czy w bólu pleców. Nikt nie chce być krytykowany, czuć się nieważny czy odrzucony, ale prawda jest taka, że to my decydujemy, jak się czujemy w danej chwili. I właśnie świadomość pomaga wrócić nam do naszej prawdziwej natury. Wszystko zaczyna się od nas, każda zmiana zaistnieje na zewnątrz tylko wtedy, kiedy dokonamy zmiany w sobie, w sposobie myślenia, odczuwania i reagowania. Zresztą tylko na to mamy wpływ, jak reagujemy na czyjeś zachowanie czy słowa, co pomyślimy i co zrobimy. Na nic więcej. Nie mamy wpływu na to, jak inna osoba zareaguje  ani wpływu na to, co powie. Pracując nad sobą stajemy się zestrojeni ze swoją duszą, stajemy się spokojniejsi i zaczynamy żyć według własnego scenariusza, czyli w zgodzie ze sobą. Każdy ma swoje własne tempo uświadamiania sobie natury rzeczy i każda droga jest inna, indywidualna i niepowtarzalna. Nie lepsza czy gorsza, po prostu inna. Oceniając innych tak naprawdę oceniamy samych siebie, krytykując innych, krytykujemy siebie. A za wszystko odpowiedzialne są wzorce i schematy nabyte w nasze grupie rodowej, czyli rodzinie. Warto pracować nad tym i dostrzegać te schematy, by swoje życie uczynić pełniejszym i takim, jakie chcemy przeżyć. Pamiętajmy, że jesteśmy jedyni w swoim rodzaju, każdy z nas jest wyjątkowy i wartościowy, a skupiając się na swoim rozwoju i podążając własną drogą uczynimy siebie i świat szczęśliwszym. Czego sobie i wszystkim z serca życzymy.

Z życzeniami dostrzegania Piękna we Wszystkim i Wszystkich, Akceptacji i Zaufania do siebie, Zrozumienia i Wyrozumiałości dla własnych wyborów, Odwagi w podążaniu własną Drogą. Niech Miłość, Radość i Światło zagoszczą w naszych sercach i umysłach…

Monika DOminiak. Kwiat Duszy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *